Ukraina – tak blisko czy tak daleko?
Dodane przez admin dnia Listopad 02 2006 10:56:48
Między 12 a 16 października 2006r odbyła się wycieczka na Ukrainę. Uczestniczyła w niej młodzież z Gimnazjum i Szkoły Podstawowej w Niegowici i Szkoły Podstawowej w Gdowie. Ja też miałam zaszczyt znaleźć się między tymi uczniami. Udaliśmy się do ukraińskich rodzin mieszkających w Pierszotrawieńsku. Jest to małe miasteczko w środkowej Ukrainie, 100km od Żytomierza. Z wycieczki przywieźliśmy wiele refleksji i miłych wspomnień

Miasto czy wieś?

Zaraz po przekroczeniu ukraińskiej granicy wszyscy, wpatrzeni w szyby autobusu, obserwowaliśmy zmiany w otoczeniu. Krajobraz stawał się typowo wiejski. Przed naszymi oczami ukazały się wielkie pastwiska i pasące się na nich bydło. Krowy-to często spotykany obraz na Ukrainie. Zdziwiły nas trochę takie ilości tych zwierząt, gdyż w Polsce spotyka się je coraz rzadziej.
Zaskoczyły nas również małe jednopiętrowe domy. Co ciekawe, wiele z nich jest koloru żółtego i ma jaskrawoniebieskie okna. Zastanawialiśmy się, czy stanowi to odzwierciedlenie barw znajdujących się na fladze. Szybko tez zauważyliśmy gorszą jakość dróg. Z powodu licznych ubytków i robót drogowych jechało się dużo wolniej. Nieźle wytłukliśmy się w czasie tej podróży. Na Ukrainie jednak większość tras tak wygląda. W miasteczku, które odwiedziliśmy w wielu miejscach w ogóle nie było asfaltu, liczne drogi wysypane były po prostu ziemią lub kamieniami. Wystarczają one jednak, gdyż mało tam jeździ samochodów. W większości ludzie chodzą na nogach, jeżdżą na motocyklach lub rowerach. Tak np.: przed fabryką porcelany, którą odwiedziliśmy, stało kilkadziesiąt rowerów, a tylko kilka samochodów.
Najgorsze jednak, że w mieście znajdowało się bardzo mało lamp ulicznych. Przez długie odcinki szło się bez jakiegokolwiek oświetlenia. Strach byłoby samemu iść przez miasto. Mieszkańcy Pierszotrawieńska przyzwyczaili się już do takich warunków. Dla nas natomiast chodzenie w ciemności po tej wyboistej drodze nie było łatwe. Często potykaliśmy się o wystające kamienie, a w czasie deszczu wchodziliśmy w kałuże. Myślę, że musiałoby minąć trochę czasu zanim przyzwyczailibyśmy się do tej sytuacji.

Problemy językowe

Po przyjeździe do Pierszotrawieńska zostaliśmy rozdzieleni po dwie osoby do kolejnych rodzin. Na początku był oczywiście wielki niepokój, u kogo będziemy mieszkać i jak się dogadamy z tymi ludźmi. Niebywałą bowiem barierą okazał się porozumienie. Nikt z nas nie zna ani języka ukraińskiego ani rosyjskiego. Kiedy zwracali się do nas kilkoma słowami po ukraińsku ciężko było zrozumieć ich intencje. Radziliśmy więc sobie na różne sposoby. Najczęściej pokazywaliśmy rękami co chcemy zrobić, czy kupić w sklepie. Z częścią młodzieży próbowaliśmy się dogadywać po angielsku. W ten jednak sposób mogliśmy tylko wymienić informacje, a nie po prostu porozmawiać. Myślę, że jest to doskonały przykład, że warto uczyć się języków obcych, aby móc dogadać się ze spotykanymi ludźmi z innych krajów.

Szkoła i nauka

Znajdująca się w Pierszotrawieńsku szkoła jest już dość stara. Ma ona ponad 80 lat. W jej pobliżu budowana jest nowa. Trwa to jednak już 15 lat i nie wiadomo, kiedy się zakończy. Dla nas ta wiadomość była lekkim szokiem. 15 lat to bardzo długi okres czasu. W Polsce ogromną szkołę można zbudować już w ciągu 2 lat.
Szkoła jest uznawana za lekkoatletyczną. Mimo trudnej sytuacji, posiada dużą salę gimnastyczną. Ponadto w pobliżu niej znajduje się ogromny stadion. Dzięki tym obiektom uczniowie rozwijają się sportowo i odnoszą liczne sukcesy, przede wszystkim w biegach. Mieliśmy okazje się o tym przekonać. Kiedy uczestniczyliśmy w Dniu Sportu, widzieliśmy wielu biegających. Bardzo duża część młodzieży w Pierszotrawieńsku uprawia sport, bierze udział w zawodach, w których odnosi duże sukcesy. Niektórzy pokazywali nam liczne kolekcje swoich dyplomów za czołowe miejsca w biegach. Oni chyba naprawdę lubią to robić!
Warto wspomnieć, że szkoła ma już pracownię komputerową. W tym momencie znajduje się w niej kilkanaście komputerów, tak że każdy uczeń ma swoje stanowisko pracy. Trudno było nam uwierzyć, ale do 2001r uczniowie uczyli się tylko z książek, wyłącznie teorii. Dopiero kiedy szkoła została zaopatrzona w sprzęt, mogli oni wykorzystywać zdobytą wiedzę w praktyce.

Zainteresowania i rozrywka

Warto powiedzieć o zdolnościach artystycznych uczniów szkoły w Pierszotrawieńsku. Na oficjalnym przywitaniu w zespołach, grupach, a nawet solo śpiewali ukraińskie piosenki. Śpiewali bardzo pięknie. Nawet najmłodsi przed nami występowali. Wspaniałe było to, że tak wszystko dokładnie przygotowali. Było nam bardzo miło słuchać i oglądać to wszystko, zwłaszcza że było przedstawiane specjalnie na nasz przyjazd.
Na wszystkich chyba jednak największe wrażenie wywołał pokaz breakdance. Pokazano nam kilka wspaniałych układów. Z wielkim zachwytem patrzyliśmy na wyginających się we wszystkie strony chłopaków. Myślę, wszyscy zazdrościliśmy im trochę takich umiejętności i wysportowanego ciała.
Taniec i muzyka to ich żywioł. Udowodnili nam to w czasie dyskotek. Bardzo lubią się bawić. Kiedy w czasie dyskoteki rozglądnęłam się wokół, wszyscy tańczyli. Nikt nie stał pod ścianą, gdzieś na uboczu. Wszyscy razem się bawili. Nieważne jak, w jakim rytmie, ale by się dobrze bawić. W czasie tych wspólnych dyskotek mieliśmy okazję poznać ukraińską młodzież. Okazali się oni bardzo miłymi, pełnymi życia ludźmi. Część z nich była w Polsce. Miło wspominali nasz kraj. Widzieliśmy też ich zdjęcia i pamiątki takie jak: wawelskiego smoka czy bryłę soli z Wieliczki. Pokazywali nam też plakaty swoich ulubionych zespołów muzycznych czy piłkarskich. Były to częste tematy naszych rozmów. Mówiliśmy nawzajem jakich piosenek słuchamy czy komu kibicujemy.

Mieszkańcy i ich życie

Przekonaliśmy się, że Ukraińcy to bardzo mili ludzie. Zostaliśmy, przez mieszkańców Pierszotrawieńska, bardzo serdecznie przyjęci. Rodziny ugościły nas w swoich domach i traktowały jak domowników, a nie jak obcych ludzi. Wielkie wrażenie zrobiła na mnie wiadomość, że niektórzy członkowie rodzin nocują u bliskich, aby móc w swoich domach przyjąć uczniów z Polski. To bardzo miły gest świadczący o gościnności tych ludzi. Robili to wszystko dobrowolnie. Mimo jakiś dodatkowych kosztów i obowiązków nie byliśmy dla nich ciężarem, lecz miłymi gośćmi, dla których chcieli jak najlepiej. Przez te kilka dni chcieli oni przybliżyć nam swoje codzienne życie, rodzinę i miasto. Kiedy szliśmy do domów, pokazywali nam okolicę: sklepy, fabrykę, a także domy ich krewnych. Na zdjęciach mogliśmy zobaczyć całe ich rodziny i różne zdarzenia z życia: jakieś święta czy wakacje.
W wielu rodzinach obydwoje rodzice pracują w pobliskiej fabryce, szkole. Warunki pracy nie są dobre. Tak np.: w pobliskiej fabryce porcelany nie ma ogrzewania. Kiedy przychodzi zima ludzie muszą pracować na mrozie z okropnie zmarzniętymi rękami. Do tego zarobki są bardzo niskie. Dlatego też część ludzi w poszukiwaniu pracy musi wyjeżdżać za granicę, najczęściej do Rosji. W wielu przypadkach spędzają tam kilka miesięcy opuszczając dom i rodzinę i zarabiając na życie.
Sposób odżywiania Ukraińców różni się od naszego. Największe zaskoczenie stanowiły podawane posiłki, szczególnie gotowane śniadania. Dla nas nie jest to normalne i wielu po raz pierwszy spotykało się np.: z podawaniem rano ziemniaków z mięsem. Dla nas jest to typowy obiad. Również połączenie makaronu z parówkami stanowiło zaskoczenie. Tak więc Ukraina ma inne zwyczaje kulinarne niż polska i my mogliśmy je trochę poznać.
Dla nas problemem były warunki sanitarne. Trudno uwierzyć, ale rzadko spotyka się tutaj normalne toalety w domu. W wielu domach, a także w szkole nie ma łazienek. Ciężko było się nam do tego przyzwyczaić. Dla nas łazienka jest rzeczą tak zwykłą i naturalną, że nie zastanawiamy się nad jej znaczeniem. Po prostu jest. Dopiero w przypadku jej braku widzimy, jakie znaczenie ma dla człowieka i że nie jest rzeczą tak oczywistą jak nam się wydaje.

Wycieczka była bardzo udana i żal nam było odjeżdżać. Wszyscy przywieźliśmy z niej jakieś doświadczenia i przemyślenia. Wielu z nas patrząc ja sytuację na Ukrainie doceniło to, co posiadają. Kraj ten znajduje się blisko nas, a poziom życia jest tam dużo niższy. Ludzie jednak potrafią być bardzo życzliwi i serdeczni. Ważne jest bowiem to, co człowiek sobą reprezentuje, a nie to jak jest zamożny. Możemy się od Ukraińców nauczyć bardzo ważnej rzeczy: nie liczy się to co posiadamy, ale to, czym chcemy dzielić się z innymi.




Uczennica klasy IIIe: Klaudia Gaj